(fot. pixabay)
Wiosenne prace w ogródkach i na działkach już niebawem zakończą zimową stagnację. Zbliża się więc najlepszy okres, aby poprawić strukturę gleby i przygotować ją na nadchodzący sezon. MPO oferuje własny, organiczny środek glebowy o nazwie "koMPOścik". Powstaje z zebranych i przetworzonych w Warszawie odpadów zielonych.
Środek "koMPOścik" stosuje się do poprawy parametrów fizycznych i chemicznych wszelkich rodzajów gleb w uprawie roślin ozdobnych (rabatowych) i trawników oraz jako komponent do produkcji substratów przeznaczonych do uprawy pojemnikowej (rośliny doniczkowe i balkonowe). Szczególnie polecany jest do stosowania w przypadku gleb o niskiej zawartości próchnicy. W myśl idei gospodarki o obiegu zamkniętym produkt wytworzony jest poprzez poddanie recyklingowi selektywnie zebranych odpadów zielonych w Warszawie.
- W 2023 roku wyprodukowaliśmy ponad 12 tys. ton naszego "koMPOściku". To efekt wykorzystania odpadów zielonych, które zbieramy z parków i domów z całej Warszawy. To, co w przyrodzie staje się zbyteczne, przetwarzamy i oferujemy mieszkańcom czy zarządcom nieruchomości - mówi Adam Kiełczykowski, dyrektor Zakładu "Kampinoska" w MPO Warszawa.
Od początku 2024 roku MPO sprzedało już blisko tysiąc ton „koMPOściku”. Polepszacz glebowy dostępny jest w cenie 65 zł za tonę plus podatek od towarów i usług. W przypadku zamówienia większej ilości MPO otwarte jest na negocjacje. Przy sprzedaży detalicznej "koMPOścik" jest pakowany w 15 kg worki, co ułatwia dystrybucję oraz późniejsze używanie środka. Szczegółów dotyczących zakupu należy szukać na stronie internetowej MPO Warszawa.
"koMPOścik" posiada decyzję Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi G-336/13 z 21 marca 2013 roku, która określa wymagania jakościowe produktu. Pozwala to Spółce na wprowadzenie do obrotu organicznego środka poprawiającego właściwości gleby. Wymagania jakościowe produktu oraz instrukcja stosowania i przechowywania środka zawarte są w informacji dla użytkownika, która przekazywana jest przy zakupie produktu.
Na efektywność codziennej pracy załóg MPO wpływ ma wiele czynników, także zewnętrznych. Każdy uczestnik ruchu drogowego, nawet pozornie nieistotnymi decyzjami, może znacząco ułatwić lub utrudnić odbiór odpadów od mieszkańców. Warto o tym pamiętać, gdyż jakość świadczonych przez Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania usług zależy od każdego z nas.
Na realizację odbioru odpadów komunalnych wpływ ma nawet parkowanie samochodów mieszkańców Warszawy. Członkowie załóg MPO apelują, aby, pozostawiając auta, prostować koła. W przeciwnym wypadku duży pojazd bezpylny nie będzie mógł przejechać i dotrzeć do altany śmietnikowej. Wystarczy, że kilka centymetrów bieżnika wychodzi na pas ruchu, aby uniemożliwić naszej załodze realizację odbioru. Zaprezentowaliśmy ten problem w specjalnym materiale wideo.
Kolejną niezwykle istotną kwestią jest przestrzeganie zakazów dotyczących parkowania. Może się to wydawać oczywiste, jednak samochody pozostawione na wysepkach, zatoczkach albo skrzyżowaniach są codziennością. Załogi MPO niejednokrotnie muszą się nieźle nagimnastykować, aby dotrzeć do altan. Czasem jednak jest to niemożliwe. Ten wątek również przedstawiliśmy w osobnym materiale filmowym.
Poniżej ulotka ubiegłorocznej akcji MPO #ParkujęNieBlokuję, której celem jest uwrażliwianie i uświadamianie kierowców odnośnie prawidłowego parkowania w przestrzeni miejskiej.
(fot. Szymon Łaszewski)
Utrzymanie porządku i regularności odbioru odpadów to efekt organizacji pracy załóg MPO, które na warszawskie ulice wyjeżdżają już o świcie. W trakcie jednej zmiany pracownicy spółki opróżniają nawet do 200 pojemników. To wymaga determinacji, pełnego skupienia i umiejętności szybkiego reagowania na zaistniałe warunki.
Członkowie ekipy, która rano wyrusza odbierać odpady od mieszkańców, dzień pracy rozpoczynają już o godz. 05:30. Zanim śmieciarka MPO opuści bazę, trzeba zająć się niezbędnymi formalnościami. Po odebraniu teczki pojazdu, w której znajdują się klucze, dokumenty samochodu, trasówka w formie papierowej, potwierdzenie wygenerowania, tzw. KPOK (czyli karta przekazania odpadów komunalnych), dodatkowe informacje dla załogi oraz tablet do potwierdzenia wykonanych odbiorów, ekipa może finalizować przygotowania i ruszać w trasę.
- Kierowca sprawdza stan techniczny pojazdu, tzw. OC pojazdu, potwierdzając poszczególne elementy na karcie OC. Pomocnicy zapoznają się z trasówką oraz logują się za pomocą tabletu do systemu informatycznego Xtrack, aby pobrać trasówkę w wersji elektronicznej - mówi Łukasz Borys, zastępca kierownika bazy MPO przy ul. Tatarskiej 2/4.
Ostatnią czynnością przed wyjazdem na ulice i rozpoczęciem odbioru jest próba na tzw. pojemnikach testowych. To niezbędny etap, który determinuje dalszy przebieg pracy ekipy.
- Zweryfikowanie sprawności wszystkich systemów zamontowanych w pojeździe jest niezwykle istotne. Odbierane odpady są bowiem skrupulatnie ważone. Jeśli załoga odbiera odpady w workach, musi zabrać właściwy ze względu na frakcję pojemnik specjalny, tzw. trasowy - wyjaśnia Dariusz Wachnicki, dyrektor Działu Odbioru Odpadów w MPO.
Realizacja "trasówki"
Po wyjeździe z bazy załoga podąża z punktu do punktu zgodnie z trasówką. Każdy przystanek wymaga skupienia i sprawnego działania, dlatego pracownicy MPO bazują na sprawdzonym planie trasy.
- Jeśli załoga składa się z trzech osób, to zazwyczaj pomocnicy kierowcy wychodzą z pojazdu. Otwierają altanę lub inną przestrzeń, w której znajdują się pojemniki, po czym transportują je pod pojazd, opróżniają i odstawiają na miejsce - proces odbioru odpadów opisuje zastępca kierownika, Łukasz Borys.
Po opróżnieniu pojemników w danej lokalizacji pracownicy potwierdzają odebranie odpadów za pomocą tabletu, jednocześnie nanosząc postęp w pracy na papierowej trasówce, po czym kierują się do kolejnej lokalizacji. W przypadku wystąpienia trudności w odbiorze, może to być źle zaparkowane auto lub brak dostępu do pojemników w danej nieruchomości, pracownicy opisują sytuację w notatce w tablecie oraz trasówce papierowej. Wykonują dokumentację zdjęciową, która posłuży do wykonania odpowiedniego zgłoszenia do Miejskiego Centrum Kontaktu Warszawa 19115.
Po zapełnieniu pojazdu lub opróżnieniu wszystkich pojemników z danej "trasówki" załoga jedzie do miejsca wyładunku, które zostało wcześniej wpisane w karcie drogowej i KPOK. Punkt docelowy uzależniony jest od frakcji, której odbiorem danego dnia zajmowała się załoga. Po rozładunku odpadów pracownicy wracają do bazy, z której wyjechali o poranku (w przypadku zrealizowania "trasówki") lub kontynuują odbiór odpadów i powtarzają wyładunek w ustalonym miejscu. Po powrocie do bazy kierowca rozpisuje kartę drogową. Komplet dokumentów przekazuje dyspozytorowi, który rozpoczyna przygotowania do pracy kolejnej zmiany.
(fot. pixabay)
23 stycznia obchodzony jest Dzień bez Opakowań Foliowych. Proekologiczna inicjatywa narodziła się w 2008 roku w Polsce. Produkcja jednej torebki trwa mniej niż sekundę, ale jej rozkład może zająć nawet 400 lat. Rosnącej konsumpcji towarzyszy wzrost produkcji odpadów. Jak dużo zależy jednak od codziennych wyborów każdego z nas?
Dzień bez Opakowań Foliowych to inicjatywa, która zrodziła się kilka lat temu ze względów ekologicznych. Foliowe opakowania, zwłaszcza reklamówki na zakupy, kończą zwykle jako odpady, będące najczęściej występującymi „śmieciami” na terenach zaludnionych.
Każdego roku na Polski rynek trafia ok. 6 mln ton opakowań. W wyniku selektywnej zbiórki zbieranych jest ok. 1,5 mln ton, a do recyklingu trafia połowa tej masy. Od 1 stycznia 2021 roku Unia Europejska wprowadziła zakaz sprzedaży plastikowych jednorazówek, słomek czy sztućców. Niektóre z krajów członkowskich, w tym Polska, nadal jednak borykają się z ich kłopotliwą obecnością na rynku.
Torebki foliowe są wynalazkiem stosunkowo młodym, bo ich „zawrotna”, globalna kariera sięga 1965 roku. Nie sposób dokładnie określić, ile sztuk wprowadza się każdego roku na rynek, jednak szacuje się, że może to być od 500 miliardów do nawet jednego biliona.
Co może zrobić każdy z nas?
Najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Najwięcej zależy od zmiany codziennych nawyków. Zabieranie na zakupy własnych, wielorazowych toreb, zwracanie uwagi sprzedawcom, by nie pakowali każdej rzeczy w osobną „foliówkę”, czy wybieranie produktów jak najmniej opakowanych. Torebki, które już są w użyciu, powinny trafiać do odpowiedniego kosza na plastik.
Akcja "Myślę~ nie marnuję opakowań"
„Myślę~ nie marnuję opakowań” to kolejna odsłona miejskiej kampanii, która zachęca mieszkanki i mieszkańców Warszawy do ponownego wykorzystywania zasobów takich jak jedzenie, woda, ubrania czy opakowania. Akcja, która właśnie startuje, potrwa do końca kwietnia 2024 roku. W ramach akcji m.st. Warszawa informuje, jak ważna jest zmiana nawyków, np. poprzez korzystanie z opakowań wielorazowych. W ramach akcji miejscy urzędnicy przez ponad trzy miesiące będą zachęcać zarówno osoby kupujące, jak i sprzedające do używania wielorazowych opakowań na zakupy. Zamierzają przekonywać do korzyści, jakie płyną z ich używania. Na wybranych warszawskich targowiskach udostępnią szafy na tzw. torby bumerangi i woreczki wielorazowe.
Jak to robią inni?
Niektóre kraje całkowicie zakazały dystrybucji foliowych torebek. W tym gronie znajdziemy choćby Japonię, Australię, czy niektóre regiony Francji. W Delhi (stolica Indii) za złamanie zakazu ich używania grozi wysoka grzywna. Portugalczycy, Holendrzy i Niemcy poszli inną drogą i wprowadzili opłaty za „foliówki”.